Profil: Rose
Komentarze do filmów:
Dobry, ale...
Niepotrzebne powtórzenia i
dłużyzny. Imelda Staunton
znakomita, ale miałam czasami
wrażenie, że momentami była zbyt
histeryczna...
Ni z gruszki ni z pietruszki
Słowacki wielkim poetą
był, bo... O przepraszam, to nie
ta historia. ;)
Ładne zdjęcia, ładna
muzyka, ładne aktorstwo (chociaż
Kasia Blanchett lekko
przesadziła z akcentem Katharine
Hepburn), dobry montaż i tak
dalej... Tylko historia jakaś
taka kulawa... i
niedokończona... niepełna...
Jesteśmy wrzuceni znienacka w
czyjś środek życia, a po trzech
godzinach pobytu, równie
niespodziewanie opuszczamy
naszego bohatera. Film bez
początku i końca.
Średni. Delikatnie
mówiąc...
Cudowny...
Najlepsze są zawsze
najprostsze historie, jak
udowodnił to Lynch. Prosty i
piękny film o zwykłych ludziach.
Przyznaję, że zwilgotniały mi
oczy podczas projekcji. ;) Teraz
wiem, jakiego rodzaju filmu
brakowało mi od bardzo dawna w
kinie... Gorąco polecam tym,
ktorzy nie lubią hollywoodzkiej
tandety.
Uwaga, Spoilery...
Kiepsko. Zaczynał się
całkiem nieźle i już miałam
nadzieję, że nie będzie to
kolejny horror o [spoiler]
rozszczepieniu osobowości
[spoiler end], ale... cóż, może
po prostu jestem troche
przeczulona po „Sekretnym
oknie.”
Średnio na jeża.
Do linoj-ex----patrol
Kapitan Sparrow nie
stanowi archetypu pirata w
filmach. Wprost przeciwnie.
Sparrow jest najbardziej
antypiracki ze wszystkich
piratów, jacy pojawili się w
filmach. Niby kuty na cztery
nogi, ale strasznie dobroduszny.
Poruszający się tańczącym,
pijanym krokiem, unikający walki
(no, chyba że trzeba zagadać
kogoś na śmierć), odstawiający
piękną pantomimę łajdak, który
oblał egzamin z pirackiego
okrucieństwa. W niczym nie
przypomina piratów np. Errola
Flynna czy Burta Lancastera.
Jeśli stwierdzasz, że Johnny
Depp musiał wykazać się
umiejętnościami aktorskimi, a za
chwilę nazywasz jego rolę
samograjem, to sam sobie
przeczysz. I na podsumowanie:
nazwałeś moje zachowanie
świńskim, a potem stwierdziłeś,
że mimo wszystko, nie dotyczy
ono mnie jako osoby. Wybacz, ale
to zwykła zabawa semantyką.
Do linoj-ex patrol
Nie, nie czytałam listy
dialogowej, tylko scenariusz.
Zapewniam cię, że odróżniam
listę dialogową od scenariusza,
a scenariusz od scenopisu. Zarys
akcji, uwagi reżyserskie nie
zagrały za Deppa. I gdybyś zadał
sobie odrobinę trudu i poszukał
materiałów opisujących jak
powstała postać Jacka Sparrowa i
jaki udział ma w tworzeniu tej
postaci pan Depp, to nie
toczylibyśmy tej jałowej
dyskusji. Nie rozumiem dlaczego
tak bardzo upierasz się przy
twojej wizji aktorów jako
bezwolnych, nieświadomych i
bezmózgich marionetek. Ale
powtórzę jeszcze raz: aktor
odgrywając jakąś rolę także ją
stwarza. W przeciwnym razie taki
np. Hamlet w każdej
interpretacji byłby identyczny z
poprzednikiem. A nie jest. I nie
wmawiaj mi, że kapitan Barbossa
w wykonaniu Rusha nie był
postacią wielobarwną i
interesującą. Łajdak udający
dżentelmena, perfidnie uprzejmy
i impertynecki, obdarzony
czarnym i przewrotnym poczuciem
humoru. Zabawny i bezwzględny
łotr. I tak na koniec: jeśli na
sarkazm reagujesz inwektywami,
to nie mamy o czym rozmawiać, bo
nie zamierzam się zniżać do tego
poziomu.
Do Linoy-ex patrol
Proszę, nie rozśmieszaj
mnie. Czytałeś chociaż ten
scenariusz? Ja tak. Słowa nie
było o tym, co tak usilnie
usiłujesz wszystkim wmówić.
Lepiej oglądnij parę filmów o
piratach, to może dotrze do
ciebie, że takiej postaci jak
kpt.Sparrow jeszcze nie było. A
jeśli uważasz, że tej postaci
nie można było zagrać inaczej,
to oznacza, że nie masz,
niestety, za grosz wyobraźni. A
może gra Deppa była tak dobra,
że nie jesteś w stanie sobie
wyobraźić innego Jacka Sparrowa?
Może poszukaj sobie w sieci
wypowiedzi aktorów,
scenarzystów, reżysera i
producenta, którzy opowiadają co
i w jakim stopniu jest zasługą
Johnny Deppa. A jeśli później
nadal będziesz twierdzić, że
ktoś tu miał "samograja", to
proponuję, żebyś ogłosił apel do
aktorów, aby przekazali wszelkie
otrzymane nagrody w ręce
reżyserów i scenarzystów, bo
należą się one wyłącznie tym
ostatnim. Nieprawdaż? Jak można
twierdzić, że aktor grając nie
tworzy postaci? Przecież na tym
polega jego praca! A jeśli nie
widzisz różnicy między
wykonaniem arii operowej przez
panią Małas-Godlewską a
członkinią kółka gospodyń
wiejskich z Psiej Wólki, to ja
serdecznie współczuję tym,
którzy polegają na TWOJEJ ocenie
CZEGOKOLWIEK.
Acha, to już wszystko jasne!
Aktor nie musi zbudować
swojej roli, on ma po prostu
"samograja". Sposób mówienia,
poruszania się, gestykulacji,
interpretacji (pomysł na złote
ząbki, warkoczyki w brodzie i
opaski a la Keith Richards
wyszedł od Deppa, tak a propos)
wynika jasno i logicznie ze
scenariusza, prawda? Aktor nic
nie musi dodawać od siebie, bo
wszystko robi mu się samo, tak?
On jest tylko kukiełką, którą
steruje reżyser, niczym więcej.
Nie musi grać, bo reżyser to
władca marionetek, prawda? No,
to zgodnie z tym założeniem,
można również wywnioskować, że
np. arie się same wyśpiewały w
operze, bo niejaka
p.Małas-Godlewska miała przecież
nuty! Gratuluję tej rozkosznej
alogiki. A skoro już jesteś np.
spawaczem, drogi przeambitny, to
chyba powinieneś wykonywać swoją
pracę najlepiej jak potrafisz.
Tak jak każdy inny człowiek. A
jeśli wykonasz ją rewelacyjnie,
to zasługujesz na pochwały. Nie,
poczekaj, już wiem! Ty NIGDY nie
wykonałeś swojej pracy
REWELACYJNIE... I pewnie dlatego
próbujesz obniżać wartość pracy
innych.
A mnie się ten film podobał!
Na tle wszystkich
ostatnich durnych, głupawych
polskich komedyjkach na poziomie
Big Brothera, ten film się
zdecydowanie wyróżniał.
Piękny film
Postać Diny przykuwa uwagę
od początku do samego końca.
Dzika, surowa przyroda współgra
z charakterem bohaterki. Szkoda,
że takie dziwne happy-endowe
zakończenie.
Film dobry
Ale tylko tyle. A po tym
reżyserze spodziewałam się
czegoś więcej. Lekko
rozczarowana więc jestem. :(
O co wam chodzi, o
przeambitni rozczarowani
widzowie?
Czy naprawdę oglądacie
tylko i wyłącznie filmy
moralnego niepokoju? Tylko
dramaty psychologiczne mają dla
was jakąkolwiek wartość? A może
nie mieści się wam w głowach, że
poza nimi można lubić także
świetną rozrywkę? O, moi drodzy
szowiniści filmowi... A co do
tych dziwnych opini o samograju
- ciekawa jestem, czy któryś z
was potrafiłby tak zagrać postać
kpt.Sparrowa PRZED oglądnięciem
filmu, mając do dyspozycji tylko
suchy scenariusz? Szczerze w to
wątpię... J.Depp po prostu
STWORZYŁ tę personę. Skłonić
ludzi do płaczu na filmie jest
znacznie prościej niż
rozśmieszyć... Więc chylę czoło
przed J.Deppem i G.Rushem.
Podobało mi się...
Wreszcie film, w którym
amerykańskie wojsko nie jest
pokazane w sposób
patetyczno-patriotyczno-sentymen
talno-irytujący. Akcja też nie
toczyła się przewidywalnie, co
było miłym zaskoczeniem, po tych
wszystkich pseudo-wojennych
obraz jakim raczyło nas kino w
ostatnich czasach. Scena
naćpanej jazdy czołgiem godna
"Paragrafu 22"! Wart
obejrzenia!
Dłuuuuuuugi....
...ale doooooooobry film
;) Chociaż muszę przyznać, że
trochę przerażający... Należy
założyć pancerz emocjonalny -
jak przy wszystkich filmach tego
reżysera.
Bardzo...
...smutny film. Ale piękny
wizualnie. To nasycenie
kolorów... Może kiedyś go
obejrzę jeszcze raz...
Ach...
To jest to, co tygryski
lubią najbardziej! Dobre,
inteligente kino. Bardzo
podobało mi się zakończenie -
wyobraźnia potrafi czasem zwieść
człowieka na manowce, nieprawdaż
;)
Niby...
...dobry film sensacyjny,
a jednak czegoś mi brakowało....
Sama nie wiem czego. Może
spójności, oryginalności...
końcówka nie była dla mnie
żadnym zaskoczeniem...
Acha, panie "Pirat" -
forum służy do wygłaszania
opinii na temat filmu, a nie
opowiadania jego fabuły...
Hmmm...
Oglądając ten film trudno
pamiętać, że ogląda się
dokument. Chociaż Moore trochę
manipuluje widzem, obraz ten
jest znacznie ciekawszy niż
niejeden film sensacyjny. Warto
zobaczyć!
Nareszcie...
...Cronenberg nakręcił coś
wartego oglądnięcia. Film na
pewno nie jest łatwy. Nie wiem
czy chciałabym zobaczyć go
jeszcze raz - czuję się trochę
brudna po tym spacerze po umyśle
schizofrenika... ;)
Ech....
Najbardziej podobał mi się
epizod Jima Jarmuscha... małe
mistrzostwo świata. Reszta stoi
na zupełnie różnych poziomach.
Rozczarowali mnie Spike Lee i
Wim Wenders:(
Świetna rozrywka na weekend!
Filmy o piratach nigdy nie
powinny być traktowane poważnie
i ten film na pewno tego nie
robi!!! I chwała mu za to!
Johnny Depp - fantastyczny - ma
zdecydowanie najlepsze teksty...
a Geoffrey Rush...ech, miodek!
Podczas projekcji chichotałam
prawie non-stop... Gorąco
polecam wszystkim, którzy lubią
dobrą zabawę! A
pseudoznawcy-snoby
intelektualno-filmowe niech się
trzymają z daleka! :)))))
Świetna komedia!
Znakomicie zrealizowana i
opowiedziana! Lekka, łatwa i
przyjemna - co nie znaczy
głupawa. Śmiałam się prawie
non-stop! Godna polecenia dla
każdego... zwłaszcza tych,
którzy mają dość wymuszonego
amerykańskiego humoru...
No cóż...
...ten film ma naprawdę
niezłe momenty - ale tylko
momenty... niestety.
Niektóre sceny
zniesmaczyły mnie swoją
koszmarną
sentymentalnością...
Fantastyczny!!!
Naprawdę! Film dla dzieci
dużych i małych. Oglądałam w
dwóch wersjach: oryginalnej i
dubbingowanej i muszę przyznać,
że oryginalna jest
śmieszniejsza... zwłaszcza
początkowy motyw ucieczki
stworka na Ziemię... Złośliwy
humorek jak dla dorosłych...
Zresztą sam stworek jest boski:
paskudny i słodki
zarazem!:))
Nudziarstwo!
Co za kretyński film!
Dowcip na poziomie "Głupiego i
głupszego" a wątek miłosny
zrobiony a la "Casablanca" tyle
że w górach... Stracony czas i
pieniądze.
Jedynie numer z samochodem
był niezły.
Film dla miłośników
"dzieł" typu "Stary, gdzie moja
bryka?".
Swietna zabawa!
Naprawdę. Film lekki,
łatwy i przyjemny... Śmiałam się
prawie non-stop... Polecam!
Nawet niezły.
Na pewno lepszy niż
"Hannibal" ;))) Chociaż
zakończenie jest więcej niż
przewidywalne, to wart
oglądnięcia. Najbardziej
emocjonujące sceny to te, w
których występowali razem Watson
i Fiennes... Oni mi się
najbardziej podobali... I mam
tapetę z takim smokiem...;)
Piękny film.
Naprawdę. Wysmakowany
stylistycznie. Celowe
przerysowania postaci. Kryminał
- "kto zabił pana domu?" -
okraszony ogromną dawką poczucia
humoru... i te piosenki... i
relacje między kobietami... :))
Genialna I.Huppert.
Polecam.:)
Dno.
Kompletne dno. :[
Kocham smoki, ale było ich
zdecydowanie za mało, aby
zrekompensować totalny bezsens
tego filmu. Akacja się kupy nie
trzymała, tak samo było z
pseudo-logicznym tłumaczeniem
zdarzeń.
Dlaczego smoki potrafiły
przeżyć tysiace lat w uśpieniu,
a nagle w XXI wieku zaczynają
umierać z głodu? Nie mogły się
ułożyć znowu do snu, czy co?!
I dlaczego smoki nad
Londynem miały dziurawe
skrzydła?!
Tego typu pytania można by
mnożyć... niestety.
Ten film to kompletna
strata czasu i zdecydowanie go
nie polecam nikomu, kto ma
iloraz inteligencji wyższy
chociażby o 1 pkt od Forresta
Gumpa.
Hmmmmm
Może trochę to dziwne, że
kosmici mają problem ze
sforsowaniem zamkniętych drzwi,
ale... film mi się podobał. Miał
swój rytm, utrzymywał odpowiedni
nastrój i nie był patetyczny...
chociaż spodziewałam się innego
zakończenia. ;))
A mnie się podobało! :)
Choć momentami miałam ochotę kopnąć tłumacza...
Np. zamiast 'droidów-bzykaczy' powinny być 'insektoidy' - brzmi to o niebo lepiej.
Czytając komentarze ubawiło mnie czepianie się pewnych rzeczy w 'nowej' trylogii, a gloryfikacja tych samych błędów w 'starej'... Cóż, miłość jest ślepa :D
Pomijając parę błędów typowych dla całej sagi, bardzo mi się ten ostatni 'odcinek' podobał...
Ten wredny chichot R2-D2, kiedy dowiaduje się, że jego kumplowi skasują pamięć od razu nasunął mi skojarzenia z Anakinem śmiejącym się z Kenobiego w 'AOTC' :)